Wiele osób pyta czego można nauczyć się, oglądając sport? Po co oglądasz te wszystkie mecze?

Pewnie patrząc na sportowców, podać można wiele powodów: siła charakteru, samodyscyplina i realizacja postawionych celów. Te cechy w połączeniu z emocjami, jakie wywołuje rywalizacja, powodują, że kochamy oglądać sport i podziwiamy sportowców. Za ich walkę, za ich oddanie i za to czego dokonują, czego idealnym przykładem jest np. Robert Lewandowski czy Ronaldo.

Patrząc jednak szerzej na wiele dyscyplin sportowych, możemy zobaczyć, jak wielki wpływ odgrywa dobra organizacja i zarządzanie. Często talent i chęci to za mało by odnieść sukces. Potrzebna jest strategia i wizja, która realizowana konsekwentnie pozwoli wygrywać i zbudować przewagę nad konkurencją. Na ile jest to ważne wystarczy spojrzeć na klub FC Liverpool, który pierwszy raz od 30 lat zdobył tytuł mistrzowski.

Od czego się zaczęło?

10 lat temu Amerykańscy właściciele wykupili klub, który miał silną markę, ale realnie jedynie co kilka lat potrafił włączyć się w walkę o tytuł, przegrywając na finiszu mimo wielu utalentowanych piłkarzy i menadżerów. Zawsze czegoś brakowało, czy to szczęścia, szerokiej ławki rezerwowych, czy terminarz nie taki itd. Można powiedzieć, że zawsze znajdował się jakiś racjonalny powód tłumaczący brak upragnionego tytułu. Nowi właściciele postanowili to jednak zmienić, stawiając na strategię i skuteczne zarządzanie klubem. Wykorzystując przy tym swoje doświadczenie z Major League i drużyny Red Sox (chociaż na początku nie było to też tak oczywiste).

Jakie cechy pozwoliły odnieść upragniony sukces i patrzeć z optymizmem w przyszłość?

1. Umiejętność szybkiego uczenia się – Amerykanie nie znają się na footballu, przez co popełnili kilka znaczących błędów m.in. stosując metodę moneyball. Liczyli, że ich doświadczenie z amerykańskiej ligi baseballa uda się przenieść 1:1 i w ten sam sposób zbudują zwycięską drużynę. Jednak szybko się nauczyli, że tak się nie da i zmienili to podejście zmieniając układ decyzyjny m.in. jeżeli chodzi o transfery.
2. Najpierw „z kim” , a później „co” – właściciele skoncentrowali się na odpowiednich ludziach, by później wyznaczać sobie kierunek i cel jaki chcą osiągnąć. Tak doszło do zatrudnienia: Kloppa, Edwardsa i członków sztabu. Jednocześnie zaczęli ściągać piłkarzy pasujących do mentalności drużyny – Mane, Firminio, Salah, którzy dzisiaj osiągnęli status supergwiazd.
3. Menadżer 5 poziomu – nie da się nie zauważyć, że Klopp to charyzmatyczny trener i świetny menadżer. Jego największą zaletą jest to, że nigdy nie mówi „ja„, tylko „my” lub „oni”. Chyba że mowa o przegranym meczu, wtedy najczęściej siebie podaje jako głównego winnego. To idealny przykład menadżera 5 poziomu, który za główny cel stawia dobro drużyny, nie chwaląc się i stawiając na piedestale własnych ambicji.
4. Krok w tył, by zrobić dwa kroki w przód – szefostwo klubu bardzo szybko zorientowało się, gdzie jest klub i jaką przedstawia wartość. Z tego też powodu podjęli się współpracy sponsorskiej z takimi markami jak Warriors Sport, a następnie New Balance. Firmami, które w footballu nie były znane. Takie zerwanie z długoletnimi partnerami z wielkiej trójki (Adidas, Nike i Puma) było traktowane jak wykonanie kroku w tył dla takiej marki jak Liverpool. Jednak ten krok zabezpieczył finansowo klub, pozwolił markom nieznanym zaistnieć w footballu, by w roku 2020 podpisać lukratywny kontrakt z firmą Nike.
5. Kultura dyscypliny – nie tylko dlatego, że wszyscy piłkarze i sztab wiedzieli, co mają robić. Ich rola i wyznaczone zadania były dla nich jasne. Jednak tutaj zasługuje też na uwagę fakt, że klub wiele razy nie odpuszczał, jeżeli chodzi o sprzedaż piłkarzy, a ci, mimo że chcieli odejść zachowywali w odpowiednim momencie dyscyplinę i robili to, czego od nich oczekiwano. Wystarczy przypomnieć sobie historię Suareza czy chociażby Coutinhio.
6. Sprzedawać za odpowiednią cenę – wiele firm ma z tym zawsze problem. Ulega presji konkurencji lub brakuje im argumentów, by uzasadnić wysoką cenę. Liverpool od momentu zatrudnienia Edwardsa nie miał takich dylematów. Udowodnił wielokrotnie, że piłkarzy będzie sprzedawać po wycenie „postrzeganej przez nich” za odpowiednią. Znając wartość piłkarzy dla klubu udało im się sprzedać piłkarzy pokroju Coutinhio (170 mln), Suareza (85 mln) czy mniej pożądanych jak Sakho (15 mln) za gigantyczne pieniądze lub za takie same jak zostali kupieni.
7. Wyznaczanie realnych celów – na początku właściciele Liverpoolu myśleli, że wydając duże pieniądze, szybko włączą się do walki o tytuł, jak to zrobiło wcześniej Chelsea czy Manchester City. Szybko okazało się, że byli w błędzie. Dlatego, kiedy skompletowali w klubie odpowiednich ludzi, zaczęli wyznaczać sobie realne cele, (ciągle marząc o tym największym) kierując się zasadą Briana Traciego „Jak zjeść słonia? Po kawałku”.  Dlatego najpierw celem było utrzymać się w Top 4, by po 2 latach realnie wyznaczyć sobie cel, jakim była walka o mistrzostwo.
8. Patrzenie w przyszłość – wielu zawsze się dziwi, dlaczego inwestuje się miliony funtów w szkolenie młodzieży, by później sprowadzać za setki milionów piłkarzy z innych klubów. Obecnie właściciele postanowili to uregulować stawiając na młodzież, by to ona w przyszłości stanowiła główny filar drużyny. Dzięki takiemu podejściu swoją szansę i pokazania ogromnego talentu dostał Trent Aleksander-Arnold (jeden z lepszych prawych obrońców na świecie), a w przyszłości jego śladami pewnie pójdą Wilson, Brewster czy młody Curtis.
9. Zbudowanie społeczności klubu – marketingowcy klubu, bardzo szybko zorientowali się, że sukces nie smakowałby, gdyby nie społeczność fanów i ich kibiców na całym świecie. Media społecznościowe okazały się świetnym narzędziem do zbudowania sieci kibiców na całym świecie, ciesząc się największym wzrostem fanów wśród innych klubów w Anglii. Pozyskując miłośników w USA i Azji. Klub dzięki temu zyskał jeszcze większą liczbę klientów klubowych gadżetów.
10. Wspólne DNA klubu i misja – od tego powinienem zacząć, ale zostawiłem sobie na koniec. Bo to może być kluczowym czynnikiem, dlaczego klub odniósł sukces. Klub z Liverpoolu kojarzony głównie jest z hasłem „You’ll never walk alone„, który jest również jego hymnem. Jednak odkąd pojawili się nowi właściciele pojawiło się nowe hasło, które określiło DNA FC Liverpoolu. „Nikt nie jest większy od klubu” tak brzmi dewiza, która miała jasno zaznaczyć, że celem jest dobro klubu i fakt, że klub istniał i będzie istniał mimo kolejnych pokoleń piłkarzy. To pozwoliło spokojnie wszystkim pracownikom, członkom sztabu i piłkarzom skupić się na tym, co pomoże osiągnąć im sukces i budować, kontynuować historię klubu. Dzięki temu każdy wiedział, że dokłada swoją jedną cegiełkę niezależnie od tego czym się zajmuje, wykorzystując najlepiej jak potrafi czas w klubie.

Jak widać, ze sportu można się nauczyć dosyć sporo. Przykład FC Liverpoolu to idealny przykład skutecznego zarządzania i jak jest ono ważne by budować silną markę. Sukces buduje, ale jest on wynikiem ciężkiej pracy i realizacją strategii.

Gdybym miał podać przykład bliższy nam wszystkim, szukając niedaleko to warto zwróci uwagę na Polski Związek Skoków Narciarskich. Ponieważ potrafił wykorzystać indywidualny sukces Adama Małysza. Budując strukturę i zarządzając nią odpowiednią zbudowali filary, dzięki czemu nie mamy świetnego tylko jednego skoczka, a całą drużynę.

Więc co odpowiem następnym razem, gdy ktoś mnie zapyta, dlaczego oglądam te mecze? Że, sport jest naprawdę inspirujący na boisku jak i poza nim.