Minimum Viable Product, czyli w skrócie MVP (do fanów sportu szczególnie koszykówki, nie mylić z Most Value Player). Na pewno już większość osób miała okazję spotkać się z tym określeniem, które w tłumaczeniu znaczy „minimalnie opłacalny produkt„, a jego największymi propagatorami są Steve Blank i Eric Ries. Pojęcie to wpisane jest w metodę Lean Startup, która czerpie z doświadczenia jednego z największych producentów samochodów, marki Toyota. Jednak, mimo że większość z nas miała już styczność z tym określeniem, to cały czas panuje błędne zrozumienie jego znaczenia, o co w nim chodzi? Czym jest to MVP i dlaczego to nie znaczy, że produkt ma być „dziadowski„?

MINIMALIZM w sztuce to nie MVP.

Najczęściej, z czym można się spotkać, to, że określenie minimalnie opłacalny produkt, kojarzone jest z minimalizmem. Ponieważ idea jest taka, by stworzyć coś minimalnie satysfakcjonującego konsumenta, wiele osób myśli, że to jest celem. A to nieprawda. Minimalizm w sztuce jest formą wyrazu nawołującą do stosowania małej ilości środków w stworzeniu dzieła (raptem kilku). To pojęcie powstało w XX wieku, a stało się nie tylko popularne wśród artystów, ale widać jak minimalizm został wykorzystany we współczesnym designie przez producentów m.in mebli, telefonów czy samochodów. To kompletne przeciwieństwo nadmiaru, ale też styl obecnie kształtujący trendy w designie, bardzo modny i kochany szczególnie przez tych…bogatszych.

Jednak kiedy mówimy o minimalizmie w sztuce to mówimy o dziele skończonym. MVP też może być dziełem minimalistycznym, kiedy mowa o jego designie, bo być może to odpowiada użytkownikom, ale nigdy nie będzie dziełem skończonym, bo ono występuje na początku. Dlatego minimalizm to nie jest synonim Minimum Viable Product. MVP ma być proste w założeniu, spełniać minimalną ilość funkcji akceptowalną przez konsumenta by ten chciał z niego korzystać, ale to nie ma nic wspólnego z designem samego produktu. Facebook, Groupon to przykłady MVP. Produkty, które obecnie niczym nie przypominają swoich wersji na początku i jak dobrze można zauważyć, nie wiele miały wspólnego z minimalizmem, o jakim myślimy w kategorii sztuki czy designu.

MVP to początek drogi.

Minimum Viable Product to pojęcie, które odnosi się przede wszystkim do stworzenia produktu, który będzie początkiem długiego proces uczenia się i ulepszania (rozwoju produktu). Metoda Lean Startup uczy nas głównie, by każdy produkt aktualizować, uzyskując najwięcej informacji od użytkowników. Metoda sprężenia zwrotnego tworzenie-pomiar-uczenie się, o której pisze Eric Ries, ma nam pomóc w skutecznym rozwoju produktu. Czyli na początku powstaje produkt minimalnie opłacalny, który jest na tyle satysfakcjonujący, by użytkownik z niego skorzystał, a następnie poddajemy go testom i pomiarom. Z czasem produkt tylko zyskuje na funkcjonalności, pozyskując nową grupę odbiorców. Tym jest właśnie Minimum Viable Product.

Kiedy się dobrze nad tym zastanowisz, przykłady stosowania tej metody można spotkać wszędzie. Wystarczy się przyjrzeć kanałom początkujących twórców na Youtubie. Większość z nich na początku charakteryzuje się dużą prostotą, robione często są amatorsko przy minimalnym nakładzie środków, szczególnie finansowych. Zmienia się to wraz z popularnością danego kanału, kiedy produkcje zaczynają być robione już z większym rozmachem. Za montaż i realizację coraz częściej odpowiadają profesjonaliści, a po samych twórcach widać, jaką przechodzą również metamorfozę. Znajdując, przy tym również odpowiedni dla siebie format. Tutaj dokładnie widać sam proces, od minimalizmu (który był konieczny) to rozwoju produktu w profesjonalne (już nieminimalistyczne) video.

Dlatego pamiętaj, że MVP to nie prostota „dzieła”, czyli coś banalnego w swojej formie, często kojarzone z dziadostwem. To przede wszystkim początek drogi rozwoju produktu, dokąd zaprowadzi to wskażą Tobie testy i pomiary.